• startowa01.jpg
  • startowa02.jpg
  • startowa03.jpg
  • startowa04.jpg
  • startowa05.jpg
  • startowa06.jpg
  • startowa07.jpg
  • startowa08.jpg
  • startowa09.jpg
  • startowa10.jpg
  • startowa11.jpg
  • startowa12.jpg
  • startowa13.jpg
  • startowa14.jpg
  • startowa15.jpg
  • startowa16.jpg
  • startowa18.jpg

Spostrzeżenia młodego animatora. Kultura w internecie

Gdyby ktoś mnie zapytał, czy możliwe jest przeniesienie życia kulturalnego do internetu, odpowiedziałabym, że nie. No, może jakąś jego część udałoby się przenieść, bo rzeczywiście grzechem byłoby nie wykorzystać możliwości internetu. Dziś tworzy się przecież sztukę, która funkcjonuje wyłącznie w sieci, instytucje kultury digitalizują swoje zbiory, każda placówka ma swoją stronę internetową, a także facebookowy profil, który już dawno przestał pełnić jedynie funkcję informacyjną. W kulturze wykorzystuje się z lubością także YouTube czy Instagram, pisze się blogi, robi się transmisje wydarzeń… Kultura już od dawna jest w internecie, czy tego chcemy, czy nie.

Co więcej, w dobie grasującego koronawirusa i przymusowej kwarantanny przeniesienie kultury do internetu stało się wręcz konieczne. I wbrew temu, co pisałam na początku, jak najbardziej możliwe. Instytucje kultury mogą pogratulować sobie wieloletnich starań związanych z często trwającymi wiele lat digitalizacjami, tworzeniem cyfrowych archiwów, regularną działalnością w mediach społecznościowych. Teraz to procentuje i nikt nie może powiedzieć, że nie było warto. Instytucje kultury dzielą się swoimi dotychczasowymi zasobami, ale tworzą też nowe treści. Zamiast jedynie odcinać kupony od wcześniejszych działań, próbują utrzymać kontakt z odbiorami, których epidemia zatrzymała w domach. Więc choć wydaje się, że instytucje kultury pozamykane są na cztery spusty, to działający zdalnie artyści oraz instruktorzy i edukatorzy kulturalni nie próżnują. Wciąż pojawiają się nowe propozycje, z których można korzystać nie wychodząc z domu.
Dzięki internetowi udało się uniknąć kulturalnej posuchy. Ba, można nawet powiedzieć, że życie kulturalne (ale tylko to w sieci!) kwitnie jak nigdy dotąd. Bo kto do tej pory poza prawdziwymi entuzjastami sztuki interesował się zdigitalizowanymi zbiorami muzeów? Kto poza zagorzałymi teatromanami oglądał Teatry Telewizji (publikowane ostatnimi czasy także w sieci) czy przeglądał strony teatrów w poszukiwaniu nagrań spektakli? Kto poza melomanami wsłuchiwał się w nagrania koncertów muzyki poważnej dostępnych na stronach instytucji muzycznych? Teraz, poza wąską grupą wiernych odbiorców, być może znacznie więcej ludzi zapozna się z zasobami wielu instytucji, czy to z zainteresowania, czy chociażby z nudy.
Jednak gdy nasycimy się już kulturą online, gdy przekrwione oczy będą już miały dość oglądania kolejnych internetowych spektakli, wycieczek, czytania e-booków i przeglądania innych atrakcji dostępnych w sieci,  wtedy chętnie wrócimy do kultury w realu. Do spektakli, których atmosfery i specyfiki relacji między sceną a widownią nie odda nagranie. Do zwiedzania muzeów, w których obchodzimy eksponaty z każdej możliwej strony lub oglądamy je pod różnym kątem. Do koncertów (zarówno muzyki poważnej, jak i popularnej), podczas których liczy się energia wykonawców oraz reakcje widowni. Do wizyt w domach kultury, gdzie można z kimś porozmawiać, wspólnie poćwiczyć gimnastykę, popracować razem z gliną, a także z pędzlem i farbami. Jeszcze za tym wszystkim zatęsknimy. 

Joanna Królikowska
Dom Kultury „Widok”