Wydawałoby się, że skoro wydarzenia kulturalne w czasie epidemii nie odbywają się, to odpadnie nam problem, z którym z pewnością mierzył się niejeden uczestnik życia kulturalnego. To problem dokonywania wyborów. Wielość instytucji kultury, liczne wydarzenia odbywające się często w tym samym terminie zmuszały do postawienia pytania „Co wybrać?”. I był to wybór nie tylko między kinem czy teatrem, wystawą czy koncertem, wykładem czy warsztatami. Często trzeba było zdecydować w obrębie jednej kategorii: spektakl w teatrze X czy w teatrze Y, wystawa z muzeum A czy w muzeum B, koncert zespołu M czy N… Wydawałoby się, że teraz ten problem mamy z głowy. Ale gdzie tam!
Wystarczy przyjrzeć się okolicznościom transmisji wybranych wydarzeń w internecie np. spektakli czy koncertów. Okazuje się, że część z nich odbywa się o tej samej porze, a na dodatek wiele z nich jest dostępnych tylko o wyznaczonej godzinie i nie ma możliwości zobaczenia ich później. Albo nawet jeśli jest taka możliwość, to tylko przez 24 h od daty transmisji. Znów więc konieczne jest dokonanie wyboru – oglądać transmisję C czy D. I tym razem jest to decyzja równie trudna, jeśli nie trudniejsza niż przed epidemią. Bo wtedy mieliśmy do wyboru tylko instytucje w obrębie miasta, w którym mieszkamy, a teraz mamy dostęp do transmisji z całej Polski, a nawet ze świata! Co oglądać? Transmisję spektaklu z lokalnego teatru? Przedstawienie z instytucji z innego miasta, do którego dotychczas nie mieliśmy okazji pojechać? Czy może sztukę z drugiego końca świata, gdzie nie pojechalibyśmy prawdopodobnie nigdy ze względu na brak czasu lub pieniędzy? Nie, wybór wcale nie jest oczywisty. Bo czym się kierować? Odległością i potencjalną możliwością zobaczenia wydarzenia po epidemii? Marką teatru? Nazwiskami reżyserów, aktorów, dramatopisarzy? Gatunkiem sztuki? Recenzjami krytyków? Własnymi zainteresowaniami? Epidemia koronawirusa wcale nie uwolniła uczestników kultury od dokonywania wyborów. Ona jeszcze te wybory utrudniła.
Oczywiście, internetowe zbiory wielu instytucji można przejrzeć w dowolnej chwili. Wtedy nie trzeba z niczego rezygnować, wybór polega nie na tym, co chcemy zobaczyć, ale na tym, w jakiej kolejności to zrobimy. Jeśli wydarzenia po transmisji są nadal dostępne dla oglądających, to też problem po części się rozwiązuje, wtedy dane wydarzenie możemy zostawić na później, a obejrzeć w pierwszej kolejności coś, co będzie dostępne tylko przez chwilę. Choć to i tak wymaga od uczestników kultury niemałej ekwilibrystyki.
Możemy także dokonać jeszcze innego wyboru: czy w ogóle cokolwiek oglądać, czy może po prostu z kultury zrezygnować. Bo skoro szaleje wirus, to mamy przecież ważniejsze sprawy na głowie niż oglądanie internetowych wydarzeń kulturalnych. A jednak miliony ludzi siedzą w domach i dla nich te transmisje i wydarzenia online to sposób na utrzymanie dobrej kondycji psychicznej, możliwość zadbania o rozwój intelektualny. To wreszcie namiastka życia sprzed epidemii, którego częścią była właśnie możliwość wyboru. Nie tylko w kulturze, ale w ogóle we wszystkim. Dziś te możliwości znacznie się skurczyły. Więc chyba już lepiej wybierać między różnymi wydarzeniami kulturalnymi publikowanymi w internecie, niż nie mieć żadnego wyboru. Decydujmy więc, z głową i bez pośpiechu.
Joanna Królikowska
Dom Kultury „Widok”